Kto nie marzy o wyjeździe w Bieszczady?

W 1990, 1991 i 1992 miałam okazję spędzać co roku po około dwa tygodnie na obozach kolejowych. Spaliśmy pod namiotami, piliśmy wodę z potoka przecedzoną przez koszulkę, jedliśmy kaszki dla dzieci (bo nie było wtedy specjalnie innych alternatyw), kąpaliśmy się najpierw w rzece, potem pod prysznicem z zimną wodą. To były super czasy. Beztroskie, proste, prawdziwe.  W Bieszczady chcę wrócić. Od lat. Zwłaszcza od emisji serialu „Wataha”.

Póki co, trafiła w nasze ręce książka wydana przez Wydawnictwo Bezdroża, zatytuowana: „Dzikie Bieszczady. 100 nieznanych miejsc blisko natury”, której autorem jest Martin Martinger.  Ciekawi jesteście, równie mocno jak my, czy znajdziecie w niej inspiracje do odkrywania dzikich Bieszczadów? I czy w 2024 roku nie jest już za późno na ich odkrywanie?

Bieszczady recenzja

Zdjęcie wykonane z naszego drugiego domu – na Śląsku Cieszyńskim. Górka po prawej stronie to Jasieniowa. De facto, to od niej rozpoczynają się polskie Karpaty.  A kończą właśnie w Bieszczadach.

Pierwsze wrażenie po zapoznaniu się z „Dzikimi Bieszczadami”

Książka jest przejrzysta, pięknie wydana, z pięknymi fotografiami, a treści przedstawiono w przemyślany sposób.

Na wewnętrznych okładkach znajduje się bardzo pomocna mapa, na której zaznaczono 100 miejsc opisanych w książce. Czytając opis danego miejsca, z łatwością można odnaleźć odnośnik do jego lokalizacji na mapie. W drugą stronę też to działa….  Patrzysz na mapę, planując trasę i widzisz na niej numer lokalizacji. Potem jedynie musisz odnaleźć jej opis w książce (nie podana jest konkretna strona z opisem miejsca, ale łatwo się zorientować, gdzie jest interesujący Cię opis, ponieważ opisane miejsca są podane po kolei zgodnie z numeracją lokalizacji na mapie).

Każde z opisanych miejsc jest jednocześnie oznaczone symbolami zwierzęcych łapek. Jedna łapka to łatwy spacer, a cztery łapki – to górska wędrówka z mapą i kompasem. Zatem z góry można przewidzieć skalę trudności i „dzikości” danego miejsca. 

Przewodnik po Bieszczadach

Drugie wrażenie – po dokładnym zapoznaniu się z  książką „Dzikie Bieszczady”.

Wszystkie opisane miejsca zostały podzielone przez autora książki – przewodnika beskidzkiego Martina Martingera – na 5 kategorii:

1. „Ślady dawnych mieszkańców” – z opisem wiosek, w których kiedyś żyli Polacy, Bojkowie, Żydzi, Łemkowie i Cyganie,

2. „Ruiny z historią” – miejsca o bogatej przeszłości, takie jak: schrony, zrujnowane cerkwie, okopy wojenne itd.

3. „Z widokiem w dal” – miejsca, w których znajdują się punkty widokowe, położone z dala od utartych szlaków,

4. „Nad górskim potokiem” – miejsca, gdzie są wody, wodospady, a nieraz i błoto.

5. „W krainie roślin i zwierząt” – miejsca, których nie mogą ominąć fascynaci przyrodą.

 

Dla nas – miłośników nieśpiesznych podróży, zainteresowanych historią, losami ludzi – to bardzo przydatny układ treści. Od razu wiemy, które miejsca warto odwiedzić, żeby zrozumieć skomplikowane losy tych ziem. 

recenzja Dzikie Bieszczady

Bardzo nam się podoba sposób, w jaki autor prowadzi nas po bieszczadzkich ścieżkach. Są tam informacje o tym, gdzie zaparkować samochód i jak dotrzeć do danego miejsca.  A co najważniejsze, jest i rys historyczny i wyjaśnienie, co się działo przed i po II wojnie światowej. Jest też duże zróżnicowanie tematyczne – bo w książce znajdzie coś dla siebie zarówno miłośnik przyrody, jak i przede wszystkim wszyscy ci, którzy chcą na tych ziemiach odkryć ślady licznych, wysiedlonych wiosek.

Podsumowanie

Książka „Dzikie Bieszczady” Martina Martingera na nowo wywołała w nas ogromną potrzebę odwiedzenia opisanych w książce miejsc. Podróży rozłożonej na wiele dni, nieśpiesznej, z poszanowaniem przyrody i historii tych ziem. Jest to zdecydowanie pozycja dla osób ambitniejszych, którym „zaliczenie” bieszczadzkich połonin nie wystarczy. To książka dla poszukiwaczy śladów z przeszłości, historii ludzi i miejsc. Warto tę książkę przeczytać!